środa, 29 lipca 2015

Legierski Głosował na Dudę, czyli LGBT w Matrixie ciąg dalszy


Marek Mosor 
24 lipca 2015 r. w „Plus Minus”, dodatku do „Rzeczpospolitej” ukazał się wywiad z Krystianem Legierskim. Gdyby ktoś nie wiedział kto to jest, to krótka informacja z Wikipedii: Krystian Łukasz Legierski (ur. 22 kwietnia 1978 w Koniakowie) – polski działacz na rzecz LGBT, polityk  i przedsiębiorca. Cały biogram można przeczytać tutaj: 

We wspomnianym wywiadzie Krystian Legierski przyznał, że w ostatnich wyborach głosował na Andrzeja Dudę. Jako powód podaje, że w czasie rządów PO środowisko LGBT było traktowane skrajnie protekcjonalnie, a lata rządów tej formacji były okresem „gigantycznej, perwersyjnej wręcz pogardy” dla homoseksualistów. Jego zdaniem Andrzej Duda "ma potencjał, jest młody, zna świat i wygląda na człowieka, który jako pierwszy z tego obozu ma realną szanse zapoczątkować prawdziwe zmiany na prawicy, wyrwać ją z tego pszenno-buraczanego stanu, w którym tkwi”. Tyle wywiad.

Krystian Legierski był przez lata jednym z niekwestionowanych liderów środowiska LGBT w Polsce. Jako pierwszy jawny gej został wybrany w wyborach powszechnych do Rady m.st. Warszawy. W 2005 roku, w czasie rządów PiS, protestował w związku z wydanym przez prezydenta Warszawy, Lecha Kaczyńskiego, zakazem organizowania Parady Równości. Uczestniczył w wielu przedsięwzięciach zmierzających do przyznania równych praw środowisku LGBT. I taki człowiek zagłosował na kogoś, kto organicznie nie znosi tego środowiska, wcale się z tym nie kryjąc? Zagłosował na system, który jeśli obejmie władzę na jesieni będzie z nami walczył wszelkimi dostępnymi metodami, co łatwo przewidzieć. Wystarczy tylko czytać ze zrozumieniem i postrzegać właściwie to, co się wokół nas dzieje. Jak to wytłumaczyć? Nie wiem.      

W „Gazecie Wyborczej” z dnia 25 maja 2015 r. Michał Wachnicki napisał: „Na forach internetowych istnieje niepisana zasada o nazwie "Reductio ad Hitlerum". Chodzi o to, że każda dyskusja poprowadzona wystarczająco długo zawsze prowadzi w końcu do porównania poglądów oponenta do jakichś słów Hitlera. Taki argument zamyka drogę dalszej dyskusji. Dlatego ten, kto pierwszy go użyje, przegrywa”.

Nie będę gorszy i również nawiążę do historii tamtego okresu w Niemczech. 30 stycznia 1933 roku Adolf Hitler został kanclerzem III Rzeszy. Nie był wybierany w wyborach powszechnych. Został mianowany na to stanowisko przez prezydenta Hindenburga. Ale Hitler chciał mieć dowód, że społeczeństwo mu ufa i go popiera. W tym celu, przy okazji wyborów w listopadzie 1933 r. przeprowadził referendum, w którym zadał Niemcom pytanie: „czy popierasz politykę Adolfa Hitlera”? W referendum głosowało 93 % Niemców, a odpowiedzi na „tak” udzieliło 95,1 %. Podobnie było w kolejnych plebiscytach i referendach organizowanych przez nazistów w latach 30-tych.

A co to ma wspólnego z nami dziś? Ano ma, bo sytuacja polityczna jest podobna. Naród zmęczony arogancją PO zamierza zmienić rządzących. I gdyby tu chodziło tylko o PiS, to jeszcze pół biedy. Ale ludzie chcą oddać władzę politycznym awanturnikom i szumowinom. Nie przeraża was, że Anna Grodzka nie zdołała zdobyć 100 tysięcy podpisów do wyborów prezydenckich, a bez trudu zdobył je jawny neonazista i antysemita oraz narodowiec, który z poglądami nie odbiega zbyt daleko od tego pierwszego? Mnie przeraża! Wierzycie w składane praktycznie bez ograniczeń obietnice? Przecież tylko człowiek naiwny lub niemądry może uwierzyć, że oni będą w stanie to spełnić. Nie wierzycie? To dlaczego na nich głosujecie?!

Edward Crankshaw w swojej książce „Gestapo” napisał: „W każdym nowoczesnym społeczeństwie są jednostki, mężczyźni i kobiety, które zachowałyby się wobec swych bliźnich niczym bestie, gdyby miały całkowicie wolną rękę. W dwudziestym stuleciu w jednym wszakże kraju, w Niemczech, ludzie tacy zdołali zagarnąć absolutną władzę; tylko w jednym, jedynym kraju, w Niemczech, społeczeństwo świadomie i bez żadnych zastrzeżeń powierzyło władzę psychopatom i kryminalnym szumowinom, zwalniając ich od wszelkiej odpowiedzialności”.

Andrzej Mleczko

Celowo użyłem retoryki "Reductio ad Hitlerum", bo czuję się w tej politycznej hucpie przegrany. 26 lat minęło od przemian ustrojowych, a my nadal ganiamy się wokół własnego ogona. Starsi pamiętają lata 90-te, gdy nie powstała ani jedna autostrada, rządy trzymały się góra dwa lata, a na ulicach rządziła polsko-ruska mafia. Wyszliśmy z tego i nie mówię, że jest dobrze. Nie mówię także, jak kto ma głosować. To jego prywatna sprawa. Namawiam tylko do logicznego myślenia. Cała ta sytuacja podobna jest do czatu na forum randkowym. Obie strony umizgują się do siebie niewiele o sobie wiedząc, kłamią i obiecują. A gdy już się spotkają w realu, to z reguły jedna ze stron okazuje się skurwysynem. Można radzić tylko jedno: bądźcie mądrzy przed szkodą.   

piątek, 3 lipca 2015

Galeria hejterów polskich

Na Facebooku powstał profil "Galeria hejterów polskich. Oto, co czytamy w opisie strony:


„Strona ta powstała pod wpływem tego, co w ostatnim czasie ma miejsce w Internecie. Szczytem wszystkiego był zmasowany atak hejterów pod adresem 14-letniego Dominika z Bieżunia, który zaszczuty przez swoje otoczenie popełnił samobójstwo. Ludzie, którzy bezcześcili jego pamięć działali często pod swoimi nazwiskami i podawali adresy swoich szkół, uczelni i miejsc pracy, nie obawiając się jakiejkolwiek odpowiedzialności. Co mogą zrobić gnojeni przez hejterów ludzie? Praktycznie nic! Mogą oczywiście powiadomić nauczycieli, organy ścigania, czy kogokolwiek. Ale dotychczasowa praktyka dowodzi, że są to z reguły działania nieskuteczne. Dlatego postanowiliśmy pokazywać tych oprawców. Ludzi, którzy mają za nic uczucia innych i bez żądnych skrupułów potrafią zaszczuć drugiego człowieka, doprowadzając go do śmierci. Prosimy o publikację wyłącznie screenów zdjęć hejterów, bez żadnych komentarzy. Wszelkie komentarze będą usuwane, ponieważ nie chcemy być podobni to tych, których tu chcemy pokazać. Publikujemy tylko to, co oni samu udostępniają w Internecie. Niech moc będzie po stronie ludzi dobrych i prawych! Publikujcie lub przesyłajcie zdjęcia do adminów strony. To nasza samoobrona, tyle możemy!”.



Podzielam zdanie twórców strony. No bo jak zwykły człowiek może się bronić, gdy zostanie w Internecie zaatakowany? Czy słyszeliście żeby kogoś za taki czyn skazano? Słyszymy za to ciągle, że dzieciaki popełniają samobójstwa wskutek dręczenia bezpośredniego i w Internecie. Czas zacząć o tym wołać, lub krzyczeć. Nie, mówić, bo do tej pory to mówienie nie było skuteczne. Nie dajmy się zabijać przez różnych nieudaczników, którzy w życiu realnym są niczym i w tym życiu niczego nie osiągną. Za to w Internecie mają „władzę”. Ja zachęcam do publikowania wizerunków hejterów. Niech świat widzi z kim ma do czynienia. A tu próbka za strony „Galeria hejterów polskich”: 


Link do profilu: Galeria hejterów polskich

środa, 1 lipca 2015

Czy Facebook jest idiotą? cz.2

W pierwszej części postu „Czy Facebook jest idiotą?”  opisywałem swoje i innych potyczki z tym portalem, w sprawie zamykania stron rasistowskich, homofonicznych, nawołujących do nienawiści itp. Wraz z innymi członkami społeczności LGBT, przez ostatnich kilka dni, na bieżąco zgłaszałem do administratorów portalu takie strony. Były to głównie strony „polskich patriotów” nie mogących znieść tęczowych barw na naszych zdjęciach profilowych. Zgłosiłem łącznie 14 stron do likwidacji, z czego zlikwidowano cztery. Także na różnych stronach i w grupach LGBT  linkowałem te najbardziej obrzydliwe i homofobiczne strony, namawiając ludzi do zgłaszania ich do likwidacji. Siłą rzeczy strony te zawierały linki z mojego profilu, ale nie podejrzewałem, że może mi to zaszkodzić. Jakież było moje zdziwienie, gdy otrzymałem informację od FB, że za publikowanie linków tych stron wstrzymują mi możliwość dodawania postów na 24 godziny. Zagrozili także likwidacją mojego konta. 


Nie wiedziałem, śmiać się czy płakać. Płakać nie zamierzam, bo nie ma po czym. Można się tylko śmiać, gdyby było do śmiechu. Bo przy innej zgłoszonej przeze mnie stronie Facebook pokazał jaki jest naprawdę. Zgłoszenie dotyczyło strony: „Dominik Szymański dobrze, że zdechł”.



Dominik to 14-latek z Bieżunia, który zadręczony przez swoich rówieśników odebrał sobie życie. 
Nazywano go "pedałem", bo "nosił rurki i układał włosy". Sprawcami są oczywiście dzieci z bogobojnych rodzin. Niektóre mają Fetal Alcohol Syndrome, co było widać na zdjęciach - w ogóle nie wstydzili się publikowania swojego wizerunku. Ale cóż, trzeba być tolerancyjnym.

Ścierwa, które go zadręczyły nie odpuściły mu także po śmierci. Założyły stronę „Dominik Szymański dobrze, że zdechł”, zohydzając zmarłego i jego pamięć do granic ostateczności. Ludzie masowo zgłaszali stronę do likwidacji, ale Facebook się nie spieszył. Rozpatrzenie sprawy zajęło mu prawie cały dzień, a pierwsza  jego odpowiedź była taka:
„Zgłosiłeś stronę Dominik Szymański dobrze że zdechł ze względu na zawartość propagującą nienawiść. Zespół Facebooka ds. pomocy Dziękujemy za poświęcenie czasu na zgłoszenie treści, które Twoim zdaniem naruszają nasze Standardy społeczności. Zgłoszenia takie jak to przyczyniają się do poprawy bezpieczeństwa na Facebooku i stwarzania tu przyjaznego miejsca. Zapoznaliśmy się ze stroną zgłoszoną przez Ciebie z powodu zawierania treści lub symboli propagujących nienawiść, ale stwierdziliśmy, że nie narusza ona dokumentu Standardy społeczności. Uwaga: jeśli problem dotyczy jakiejś zawartości na stronie, należy zgłosić konkretny materiał (np. zdjęcie), a nie całą stronę. To umożliwi sprawiedliwe rozpatrzenie zgłoszenia”.

Dopiero po południu stronę zamknięto. Co musiała czuć w tym czasie rodzina zmarłego chłopca, łatwo sobie wyobrazić. Do chwili likwidacji strona zdobyła ponad 600 „fanów”.

Ja nie zamierzam walczyć z Facebookiem, bo po pierwsze - nie mam szans, a po drugie – z idiotami nie wygram. Myślałem kiedyś, że tak świetny projekt, jakim jest ten portal będzie wieczny, a przynajmniej utrzyma się bardzo długo. Myliłem się. Facebooka załatwią zwykli zasrańcy i śmieci, czyli tacy jak ci, którzy założyli stronę o zmarłym chłopcu. Ludzie poważni i ceniący swoją godność znajdą sobie alternatywę. Tak zresztą już się dzieje w USA, gdzie FB traci użytkowników w dużym tempie. W podobny sposób załatwiła się m.in. społeczność pasma obywatelskiego CB-Radio, które po transformacji ustrojowej w Polsce rozwijało się żywiołowo. Później opanowali je wulgarni hejterzy i chamski motłoch, co spowodowało, że dziś na paśmie możemy posłuchać głównie wyzywających się wzajemnie szoferaków. Tak też stanie się z FB.

Pytanie brzmi: "Czy Facebook jest idiotą?". 
Z tego, co robi widać, że jest. Szukam alternatywy.

Rodzinie Dominika składam serdeczne wyrazy współczucia, a sprawcom mówię: przyjdzie czas zapłaty!.