Rok 2015, to rok przełomowy dla Polski. W
maju odbyły się wybory prezydenckie, w których wybrano pisowskiego Andrzeja
Dudę. Od pierwszego dnia pokazał, że będzie prezydentem tylko jednej opcji: pisowsko-kościelnej.
25 października idziemy do urn wybierać naszych przedstawicieli do Sejmu i
Senatu. Od początku kampania wyborcza zdominowana jest przez chamstwo i agresję
pisu. W ciągu kilku miesięcy pisowcom udało się społeczeństwo kompletnie
skłócić. Nie poszło im to z resztą zbyt trudno ponieważ ich bojówkarze to
internetowi trolle i hejterzy, którzy potrafią posunąć sie do najgorszych
rzeczy. Przy czym platforma przespała początek tego hejtu i dała się pogrążyć w
obelgach, kłamstwach i kompletnej głupocie. Przedstawiciele pisu nie kryli
nawet, że wykorzystują tę formę walki politycznej, a ich rzecznik zapowiadał
publicznie jeszcze gorsze rzeczy. Słowa dotrzymał. Co więc mamy? Mamy kult
nowego prezydenta oraz karuzelę obietnic, w które naiwna oraz mniej rozgarnięta
część społeczeństwa wierzy. Wszystko dzieje się w myśl słów wypowiedzianych
przez byłego pisowskiego posła Jacka Kurskiego, który stwierdził, że obiecać
można wszystko, bo "ciemny lud wszystko kupi". Pan poseł miał rację.
W 2104 roku
Michał Danielewski w opublikowanym w Gazecie Wyborczej artykule "Apokalipsa 2020: inwazja żywych idiotów"
napisał: „Jeszcze
zatęsknicie za Tuskiem, Kaczyńskim i Millerem. Kiedy przyjdą ambitni, rumiani
idioci, będziecie skamleć: "Ratujcie!". Autor stwierdza, że obecnie pozostający przy władzy
politycy w ostatnich latach ustabilizowali scenę polityczną. Wymienia tu w
jednym szeregu, Tuska, Kaczyńskiego i Millera, którym przypisuje rozsądek i
myślenie kategoriami interesów państwa i społeczeństwa. W 2020 roku, po
kolejnych wyborach, zdaniem autora, do władzy przyjdą nowi i młodzi politycy,
którzy „wniosą ze sobą powiew świeżości i
totalnego nieprzygotowania, głupotę zmiksują z bezczelnością i sparaliżują nas
tym koktajlem na amen”.
Autor artykułu się pomylił. Początek 2020
roku nastąpił w maju 2015, kiedy to wybrano Andrzeja Dudę na prezydenta.
Pomylił się również w ocenie partii Jarosława Kaczyńskiego, która swoim
postępowaniem w kampanii wyborczej wykazuje, że posiada wszelkie cechy opisanej
we wspomnianym artykule idiokracji, zamierzającej dorwać się do władzy.
Jak łatwo jest manipulować ludźmi wiemy od
wieków. Opisano metody i sposoby jakim
poddaje się masy ludzkie w celu osiągnięcia swoich celów. Tak robili wszyscy
dyktatorzy. Tak robi się i w demokracjach. Rodzi się więc pytanie, dlaczego
wiedząc o tym, społeczeństwo tak łatwo daje się oszukać? Dlaczego środowisko
LGBT glosowało na kandydata, który wielokrotnie publicznie oświadczał, gdzie to
środowisko tak naprawdę ma? Dlaczego
ludzie prześladowani i gnojeni każdego dnia głosują na swoich oprawców, a nie
na swoich przedstawicieli? Takich pytań można postawić wiele i każdy z nas
będzie miał na nie swoją odpowiedź.
Może więc wybrać lepszy Sejm?
Około 50 procent ludzi w Polsce nie chodzi na wybory. I to te
50 procent wybiera złodziei, idiotów oraz wszelkiej maści kombinatorów, którzy dorywają
się w ten sposób do władzy i dużej kasy. Naszej kasy. Bo to my płacimy podatki
na to wszystko. Nas – „pedałów” – nienawidzą, ale nasze „pedalskie” pieniądze
im nie śmierdzą. Może więc w obecnym krytycznym momencie politycznym naszego
kraju warto przemyśleć, czy nie pójść i zagłosować. Według swojego sumienia.
Żeby nie mieć później poczucia, iż spełniły się słowa wieszcza, że „Polak i
przed szkodą, i po szkodzie głupi”. Ja na wybory pójdę.